7 nieszczęść - czyli macierzyństwo nie takie idealne

By Gosia - 6/09/2017

7 nieszczęść - czyli macierzyństwo nie takie idealne



Chwila oddechu bo dzieci mają drzemkę. Cudem jest, że udało mi się tak wykalkulować tą jedną godzinę spokoju w ciągu dnia kiedy śpią w tym samym czasie.

Pomyślałam, że temat jest warty napisania ze względu na bombardujące w mediach zdjęcia wypielęgnowanych fit Mam, które słodko opowiadają o cudach i malinach macierzyństwa. Słucham tak tego czasami, oglądam zdjęcia i wywiady i zaczynam liczyć.

Dieta pudełkowa? No jasne, 1500 zł miesięcznie na jedną osobę minimum....i do tego prawie nic tam nie ma. Może to i fit i zdrowe ale przy dwójce dzieci chyba energii mi by z tego nie wystarczyło a po miesiącu musiałabym przerzucić się na pieluchy tetrowe bo na pampersy chyba by nic nie zostało w budżecie :)

Siłownia? Jasne, codziennie podnoszę ciężary raz 14 kg a raz 9 kg. Dziewiątkę znacznie częściej bo ząbkuje to i wypada. Inne super ćwiczenia to szybki marsz, bieganie i ćwiczenie zręczności w łapaniu wszystkiego co leci albo zostało rzucone z niewyjaśnionych powodów przez Jasia. Póki co na inne wymyślne zabiegi, które miały by pomóc
mojej figurze być extra fit odpadają ze względów logistycznych :)
Fryzjer, kosmetyczka...a co to takiego? :)



To tak śmiechem żartem bo to tylko zewnętrzne aspekty macierzyństwa.
Powiem szczerze, że dzisiaj jest ten dzień. Przypada parę razy w miesiącu. Czasami nawet dwa razy w tygodniu... ZAPAŚĆ. Zapaść nerwowa, która doprowadza do blokady totalnej.
Budzisz się rano i już wiesz....tak to dzisiaj jest ten dzień. Patrzę w oczy Jasia i wiem, biorę Hanię na ręce i tak...to uczucie narasta.
Zgroza.....ale nie dam się. Trzeba myśleć pozytywnie. Dam radę. Jednak ta zapaść ciągnie się za mną po całym domu.
Tak! Czułam to. Zaczyna się.
Hania zaczyna płakać. Zaczęła ząbkować więc wcale mnie to nie dziwi ale przy tym najlepiej jej na rękach u Mamusi. No i jak tu Matkować drugiemu Bąblowi, kiedy mniejsze nie da się odłożyć? Kojarzycie, że w Ameryce Prezydent ma taki guzik. Jak naciśnie na ten guzik to może rozpętać piekło nie z tej ziemi? No to wyobraźcie sobie, że aktualnie u Nas w domu taki guzik ma Hania....na plecach. Jak tylko odkładam ją do łóżeczka to się zaczyna. Pociski lecą z każdej strony. Najgorsze są granaty hukowe....Histeria dość szybko zamienia się w spazmy i jak po uderzeniu granatu człowiek nie słyszy własnych myśli, dźwięczy w uszach i błędnik szaleje.


Czasami nie ma siły i musi przeczekać....a to woda się gotuje, a to muszę coś sprzątnąć, a to zupę przemieszać....no zwyczajnie nie da się mieć niemowlaka non stop na rękach....Ale ten dźwięk. Jakby ktoś rozrywał mi głowę od środka. Oczywiście siłą rzeczy cała moja uwaga skupia się na Hani....ale ale! Jasiek....i tutaj kolejny wątek historii :)


Jasiek jak to cudowny dwulatek potrzebuje mnóstwa uwagi. Pewnie, że czasami zajmuje się sam sobą, bawi się samochodami, układa wieże z klocków, rysuje....ale zawsze jak na złość akurat wtedy kiedy mam armagedon z Hanią, Jasiek się dołącza. Wiem, że to jego sposób na zwrócenie na siebie uwagi bo dlaczego niby wszystko ma się kręcić wokół Hani.


Zaczyna się....

"Mama piciu", no to z Hanką w jednej ręce lecę do kuchni po kubek...Ale nie ma lekko. Bo nie to.. "Mama niee" - Tamto? "Niee!" - to? - pokazuję dalej "Niee!....Znowu biorę do ręki pierwszą wersję...Hura! Zadowolony, jednak to :) .....To kubek nie ten, teraz chce w filiżance...od tak, żebym dłużej z nim postała. Tak razem sobie to picie robimy :) Leci układać klocki a ja próbuję odłożyć Hanię....nie da rady bo wrzask. Ok, spróbujemy za chwilę, póki co niech się uspokoi, pohuśtam :) Jasiek po krótkiej zabawie zabiera swoja filiżankę i zaczyna z nią biegać po domu...a najlepiej za psem. Tak, to dopiero zabawa. Sok się leje po podłodze w ślad za nimi....A ja ta trzecia! Zaraz za Jaśkiem, próbuję go złapać i ratować to co zostało...Złapany...filiżanka pusta. Hania oparta na biodrze a drugą ręką na kucaka wycieram....Głowa mi pęka bo Jasiek bez filiżanki i tak nie zamierza odpuścić psu i biegają dalej.




Dla chwili spokoju włączam Jaśkowi bajkę na youtubie. Milion bajek, coś wybierzemy. Podjął decyzję. Zadowolony, Hania wybaczyła i dała się odłożyć na 10 minut. Spróbuję zrobić sobie kawę.... Jasiek po 2 minutach chce inną bajkę...Zmieniam..tez nie ta. Może być ta, ale tylko na minutę bo już nie ciekawa, teraz autka...nie Masza i
Niedźwiedź, nie Teletubisie! Nieeee! :)


Są takie dni, że mam w nosie, czy włosy są umyte, dresy zaplamione a w lutrze odbicie 100-latki. Nie zawsze mam siłę. Nie zawsze mi zależy.
Denerwuje mnie jednak ta moda na porównywanie zdjęć w sieci...Matka idealna-Matka codzienna. Co to w ogóle jest? To tak jakby ktoś próbował przekonać mnie, że stół to stół. Przecież wiem! Macierzyństwo to nie bajka i po co uświadamiać tych którzy mają to na co dzień albo tych, którzy i tak te zdjęcia obejrzą ale bardziej dla śmiechu bo taka moda.
Czasami czuję się jak bohaterka filmu akcji. Dzisiaj bohater poniósł klęskę ale jutro znowu się podniesie i będzie walczył dalej....bo o tym jest film :)


Dzieci to wielkie wyzwanie.....czasami mam ochotę rozłożyć ręce i niech się dzieje co chce. Może się nie pozabijają, może dom się nie rozleci, może pies to przeżyje.
Czy zdarza mi się podnieść głos? Jasne....nie raz. Czy jestem z tego dumna? Nie, ale jestem tylko człowiekiem. Czy mam takie momenty, że zamknęłabym za sobą drzwi? Pewnie...ale tylko na chwilę. Złapać oddech i wracać :)
Nie zastanawiam się jakie byłoby moje życie bez dzieci....zwyczajnie nie jestem w stanie sobie już tego wyobrazić. Kocham ich do granic możliwości ale to nie znaczy, że nie ponoszę czasami klęski...Bo tak jest.
Walczę jednak sama ze sobą bo taka moja rola. Rola Mamy :)




  • Share:

You Might Also Like

3 komentarze

  1. Chyba każda mama ma takie dni ;) Ale zazwyczaj złość i nerwy mijają tak szybko jak się pojawiły. A my mamy jesteśmy chyba niezniszczalne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko mamy potrafią zapomnieć o wszystkim co złe i chyba tylko mamy mogą śpiewać "kocham Cię" w złości nawet.

    OdpowiedzUsuń
  3. Macierzyństwo nie jest prostą sprawą. Ja też mam czasami ochotę wyjść z domu i nie wrócić przynajmniej przez kilka godzin.

    OdpowiedzUsuń