Działka

By Gosia - 1/19/2017

Nasze miejsce na ziemi

O domu marzyliśmy i rozmawialiśmy od początku. Michał nie wyobrażał sobie mieszkać inaczej, Ja natomiast zawsze chciałam mieć własny ogród i miejsce tylko dla Nas bez obecności sąsiadów za ścianą - tak mieszkałam całe życie.



Poszukiwania działki były żmudne i nie przynosiły efektów. Na początku chcieliśmy sami znaleźć działkę i dlatego przez kilka tygodni zwiedziliśmy kilometry kwadratowe Warmii - oczywiście w niedalekiej odległości od Naszych miast rodzinnych. Zależało Nam na tym, żeby w miarę możliwości mieszkać niedaleko rodziny i znajomych.

W końcu po długim czasie wydawało Nam się, że już się udało. Ładna działka na górce w środku niewielkiej wsi z widokiem na jezioro. I co? Jakoś nie czuliśmy, że to do końca to.
Przypadek sprawił, że trafiliśmy do sołtysa pobliskiej miejscowości, który miał kilka działek na sprzedaż. Wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy na dalsze poszukiwania.

Pierwsza działka, którą mieliśmy zobaczyć była oddalona od trasy o jakiś kilometr ale dojazd do niej prowadził przez pola i las. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, poza dwoma wiejskimi starymi domami w niewielkiej odległości nie było nic poza lasem i szczerymi polami. Działka była na lekkim wzniesieniu a na samym środku rosła stara, duża sosna. Widok nas zauroczył, było pięknie. Uroku dodawała również pora roku ponieważ był to maj, słońce mocno grzało a sosna dawała jedyny jakże przyjemny w tamtym momencie cień. To było TO! Michał zakochał się w tej działce od razu. Stwierdził, że nie szukamy dalej. Widziałam jak bardzo mu zależało i również poczułam coś do tego miejsca.



Kilkukrotnie jeździliśmy tam na pikniki żeby podjąć właściwą decyzję. I nie było odwrotu :) 







Znaleźliśmy Nasze miejsce na ziemi, gdzie sąsiedzi nie są za ścianą ale żyją ze sobą bliżej niż w niejednym bloku. Gdzie Michał może w sobotni poranek założyć kalosze i pójść do sąsiadki po jajka żeby zrobić na śniadanie jajecznicę - mina Naszych gości była bezcenna :) 
Gdzie sąsiedzi robią miód z własnej pasieki i przekazują tą tradycję i pasję swoim dzieciom.
Miejsce gdzie jak wieje wiatr albo pada śnieg człowiek się zachwyca a nie przeklina pod nosem, że pogoda się zepsuła. 
Gdzie w jesienne wieczory można opatulić się kocem wziąć kubek gorącej herbaty i posiedzieć na podwórku - własnym podwórku - i nikt nie ocenia, że błoto, że nie ma trawy, że kwiaty nie rosną. Ale ten widok, zachód słońca. Bezcenne.
Tak chcieliśmy żyć...udało się! :)

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze