Wakacje z dzieckiem cz I

By Gosia - 7/18/2017

Wakacje z dzieckiem cz I - czyli moja walka ze sobą 


Już dawno nic nie pisałam ale na głowie tyle różnych spraw, że chwilami nie ogarniałam zupełnie tego co się dzieje :) Brakowało czasu na wszystko a do tego u Jasia rozpoczął się etap buntu a u Hani ząbkowanie.... Głowa mała.
Podjęliśmy decyzję o urlopie. Ostatni wspólny wyjazd pomijając 2 dniowy miesiąc miodowy :) mieliśmy 5 lat temu. Ostatnio Dzieci dały się Nam tak we znaki, że marzyliśmy o wakacjach we dwoje. Tak też zaplanowaliśmy sobie tygodniowy odpoczynek. Dzieci na wakacje do dziadków a My do Chorwacji. Wszystko było zaplanowane, rezerwacja małego taniego pokoiku byle było gdzie się przespać i po trochu zwiedzanie i leżakowanie na plaży.
Plany się zmieniły gdy wyjechaliśmy na weekend bez dzieci na początku czerwca. Brat Michała miał koncert i to też miała być dla Nas odskocznia. I wyobraźcie sobie, że ogarnęła Nas taka tęsknota za dziećmi, że w mig postanowiliśmy, że Jasiek jedzie z Nami do Chorwacji. Podróż samochodem więc Hania wg Nas nie dałaby rady. 
I tutaj zaczęły się schody bo Jasiek nie miał żadnego dokumentu tożsamości. Na stronie biura paszportowego znalazłam wszystkie niezbędne informacje, które były potrzebne do wyrobienia paszportu dla Jasia.


Nie będę opisywała może całej drogi do wyrobienia tego paszportu ale zaznaczę, że wniosek złożyliśmy 19 czerwca z 7 lipca już mieliśmy być w trasie :) Także mało czasu a dodatkowo nie zanosiło się na to żeby paszport był wcześniej niż po miesiącu. Trochę Nas to załamało bo przecież już postanowiliśmy, że chcemy zabrać Jasia a teraz może się to nie udać. Potem dowiedziałam się, że wystarczy dowód osobisty dziecka i jego wyrobienie trwa krócej ale nawet na to było już za późno. 
2 tygodnie przed wyjazdem Jasia dopadł bunt dwulatka. Pokochał słowo "NIE" i miałam wrażenie, że walczę z wiatrakami. Wszystko było nie tak. Jedzenie nie dobre, ubranka nie te, picie też mu nie smakowało. Większość posiłków lądowała na podłodze, picie na ścianach a do tego w całym domu rozlegał się głośny śmiech Jasia. 
Zaczęło się - pomyślałam. Trzeba przeczekać i robić swoje ale chyba każda Mama ma takie momenty, że brakuje już sił. 
Miałam nawet wątpliwości czy zabierać go na urlop bo już byłam do tego stopnia wyczerpana, że walczyłam z własnymi łzami, krzykami i wyrywaniem włosów z głowy. Jakby tego było mało Hania zaczęła ząbkować i książkowo najpierw dostała kataru....czyli nie mogła spać, jeść, marudziła i ogólnie była niezadowolona z życia. Potem chwila spokoju i stan podgorączkowy. Pojechałam z nią do lekarza bo w sumie nigdy nie wiadomo ale potwierdził, że to zęby a do tego pylenie i trzeba przeczekać....
Także 2 tygodnie bez snu i w nerwach. Chodziłam po ścianach i naprawdę czekałam na ten wyjazd. 


Tydzień przed wyjazdem Jasiek dostał paszport. Cieszyłam się i byłam zawiedziona zarazem. Przecież chciałam żeby jechał ale z drugiej strony już byłam w takim stanie, że naprawdę marzyłam o odpoczynku. 
Bycie Mamą to praca na cały etat, z nadgodzinami i pracą po nocach. Nie ma weekendów i świąt. Słyszałam takie głosy, że jak ma się dzieci to nie ma zmiłuj. Jedziesz na wakacje to z dziećmi bo to wakacje też dla nich. Ja to rozumiem jest jednak jedno ale. 
Co ze Mną? Czy ja nie mam prawa na chwilę oddechu. To nie chodzi o odpoczynek fizyczny a psychiczny. Czas dla Mnie na nabranie dystansu. Oderwanie się na chwilę od codzienności. Przed samym wyjazdem czułam, że dzieją się już ze mną takie rzeczy, że byłam w dołku. Byłam zła na siebie bo mimo, że robiłam wszystko co w mojej mocy to i tak gdzieś tam z tyłu głowy pojawiała się myśl, że sobie nie radzę i nie jestem w pełni dobrą Mamą. I to własnie dobijało mnie jeszcze bardziej. 
Czułam, że wyjazd bez Dzieci byłby lepszy dla mojej psychiki bo mogłabym poczuć tę tęsknotę i nabrać na nowo siły i pozytywnego podejścia do codzienności.
Jednocześnie chciałam bardzo, żeby Jaś jechał z Nami i tak samo bardzo chciałam, żeby nie jechał.
Postanowiliśmy, że jedziemy we trójkę, że Jasiek będzie miał Nas tylko dla siebie bo zaczął być w jakimś stopniu zazdrosny o Hanię. Damy Mu Nas na kilka dni :)
Wyjazd za pasem a tyle do zrobienia. 
Dla dorosłych to dużo łatwiejsze przedsięwzięcie ponieważ w przypadku dziecka naprawdę trzeba dokładnie przemyśleć trasę, przebieg podróży, czym zając dziecko w trakcie jazdy, o której wyjechać, czy zatrzymać się na nocleg czy jechać na raz do celu, co zabrać ze sobą i w jakiej ilości, żeby Jaś miał swój mały świat ze sobą :)



  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze