Dentysta i fryzjer z pompą!

By Gosia - 9/04/2017

Dentysta i fryzjer z pompą! 



Jaś to już przedszkolak pełną parą także postanowiłam, że czas na jeszcze większe emocje dlatego zarejestrowałam go na pierwszą wizytę do stomatologa, żeby sprawdzić to szalone uzębienie oraz do fryzjera na małe poprawki po matczynych ekscesach z nożyczkami :)

W głowie Matki pojawiła się nagle myśl, że skoro u Jaśka mamy już kompletne uzębienie to chyba wypada sprawdzić czy nie kryje się za tym jakaś zgroza! :) Co jakiś czas spotykałam na placu zabaw albo w sklepie małego czorta co to biegał i szczerzył przy tym swoje piękne ale niestety często czarne zęby... Czarne zęby?
Rodzice często bagatelizują mleczaki bo to przecież tylko na chwilę, zaraz, zaraz i będą zęby stałe więc wtedy będziemy się martwić.

Chyba nie do końca tak jest bo przecież mleczaki to w końcu zębiska, które mają służyć maluchom na kilka ładnych lat więc po co dodatkowo fundować dziecku ich leczenie i "piękny" wygląd na węgielek?
Jak postanowiłam tak zrobiłam i zarejestrowałam Jaśka do stomatologa. Oczywiście wcześniej naczytałam się trochę gdzie by tu najlepiej udać się z 2,5 latkiem. Wiadomo dentysta to może być trauma na lata. 
Sama pamiętam te wizyty u szkolnego dentysty. Masakra, katorga i strach jakbym już miała nie wyjść nigdy z tego gabinetu. Kiedyś nie było znieczulenia na żądanie i te borowanie na żywca....aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl. Teraz to sobie wchodzę i z marszu informuję, że bez tego fajnego zimnego zamrażacza na pół twarzy nie pozwolę się dotknąć :) Wygodna JA! :)


Wybraliśmy stomatologa, który miał super opinie od rodziców małych dzieci. 

Jasiek uwielbia wszystkie wyprawy w nieznane Mu miejsca i wtedy nie ukrywam jest najwygodniej bo jak nie wie gdzie jest to pilnuje się mamusinej "spódnicy" i ładnie idzie za rękę.
Do poczekalni wbiegł chętnie bo stało tam wielkie akwarium ze sporą ilością rebek, które od razu Go zainteresowały. Zaraz za Nami przyszła inna młoda mama z córeczką i Jasiek miał zajęcie :)
Oczywiście jak to On - poprzytulał, pocałował, pogłaskał dziewczynkę, która na szczęście nie uciekała od Niego jak poparzona. Widziałam jednak, że to nie jest jej pierwsza wizyta bo często podchodziła do Mamy z błagalnym wzrokiem - "proszę! wyjdźmy stąd!". Mama dzielnie się trzymała i pocieszała.
Dziewczynka miała wizytę przed Nami więc po jakimś czasie słychać  było krzyki i płacz a Jasiek przeżywał to bardzo "dzidzi" przecież nie powinna płakać. 
Starałam się nastrajać Go pozytywnie i tłumaczyłam co będzie działo się w gabinecie, że będzie miła Pani, która bardzo interesuje się ząbkami i fajnie byłoby jej pokazać jakie to piękne białaski Jasiek ma w buzi. Że będzie extra fotel co jeździ w górę i w dół i lampa, która świeci tylko dla Niego! :)
Jaś ma tak, że na wszystko się cieszy i nie boi się nowych wyzwań....jak się o nich mówi :) Trochę gorzej to wygląda w praktyce :)
Jak przyszła nasza kolej dzielnie wkroczył do środka i wspiął się na fotel dentystyczny. Pani włączyła fotel żeby podjechał wyżej i wtedy okazało się, że Jasiek nie jest zainteresowany otwieraniem buzi :) 
Skończyło się na tym, że musiałam wziąć Go na kolana i razem podjechaliśmy pod lampę i lustereczko Pani Stomatolog :)
Buzia jednak nadal zamknięta. Wtedy Pani zaczęła mnie pytać czy myjemy Jasiowi zęby. - "Sam sobie myje zęby", - "Jak to sam? a podciera się też sam?", - "No po siku sam", - "A myje się sam?", - "Sam".
Pani była wyraźnie zdezorientowana i widziałam, że już wyobraża sobie te zęby....dziura na dziurze, wszędzie jakieś ciemne przebłyski i ta PRUCHNICA!!!!!!
Przy mojej pomocy udało Nam się otworzyć Jaśkowi buzię i Pani zrobiła przegląd maski. 

Fajnie było obserwować jej minę kiedy okazało się, że wszystko jest w należytym porządku. Zaznaczyła jednak, że to My powinniśmy co jakiś czas umyć Jasiowi zęby aby zwyczajnie przyzwyczajać Go do tego, że raz na jakiś czas ktoś zagląda mu do buzi bo przecież inaczej u dentysty będzie do tego niechętny i  nieufny. 
Tutaj przyznałam jej rację chociaż wiem, że może być ciężko bo Jasiek lubi wszystko robić sam! :)
Po badaniu Pani pozwoliła pobawić mu się sączkiem, który udawał słonia pijącego trąbą wodę a na koniec dostał w nagrodę naklejki dzielnego maluszka :)
Zdecydowanie mogę uznać, że pierwsza wizyta u dentysty poszła super i ważne jest nastawienie. Moje nastawienie. 
Ogólnie do wszystkiego staramy się podchodzić pozytywnie bo w końcu Jasiek bierze z Nas przykład. Obserwuje Nasze reakcje i ważne jest abyśmy swoim zachowaniem nie wystraszyli Go.

(od taka mała dygresja dla tych co czytali mój post o przedszkolu - tam kompletnie zawaliłam :))



Super poszło Nam u dentysty więc pora na fryzjera. 
Od samego początku to w moich rękach były Jaśka włosy. Uwielbiałam te długie kołtuny i te Nasze zabawy obcinanymi kosmykami. No ale skoro przyszła pora na przedszkole to chyba wypada, żeby ktoś profesjonalnie dobrał się do tej małej głowy i zrobił na niej porządek :)
Poszliśmy do Fryzka w Olsztynie. Fryzjer przystosowany specjalnie dla małych dzieci. Kolorowo i wesoło.

Za fotel fryzjerski robi wyścigowe auto a zamiast lustra jest ekran, na którym lecą bajki :)
Pani ze zgrozą stwierdziła, że włosy są tak NIERÓWNO obcięte (na szczęście się przy tym uśmiechała a nie oceniała moje zdolności), że razem podjęłyśmy decyzję o użyciu maszynki do włosów żeby dojść z nimi do ładu.
I tak o to mój mały włosiasty Synek został prawie ogolony!
Myślałam, że dostanę załamania jak zobaczyłam te włosy na podłodze. Jasiek nie przypominał już samego Siebie. Nagle doszły mu dodatkowe 2 lata. To już nie był ten sam 2,5 latek a ja w tym momencie zostałam Mamą Jasia, który z wyglądu przypomina teraz 5 latka.
STRASZNE uczucie. Jakby mi doszło kilka lat i siwych włosów :)
Tutaj również czekała Go nagroda za super zachowanie. Pani wręczyła Nam dyplom z uciętymi kosmykami Jego włosów, do tego bańki mydlane i co najbardziej ucieszyło Jaśka - lizaka!!! 
Dyplom i bańki przejęłam Ja bo lizak to jest TO!!! :)



Po tych dwóch wyprawach wiem, że Jasiek to naprawdę dzielny maluch, któremu nie straszne są nowe miejsca. 
Podsumowując za Nami intensywne dwa tygodnie. Jasiek zaliczył przedszkole, dentystę i fryzjera....a wiem, że to dopiero początek takich podróży życia :)



Co najważniejsze. Nie warto się bać zabierać maluszki do takich miejsc. Trzeba ich oswajać im szybciej się da bo potem faktycznie na głowie będzie busz nad lewym uchem a łyso nad prawym a w buzi dwa kły i kamień węgielny :)

Miłej kawki! Ja może dzisiaj dalej powalczę w ogrodzie :)




  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze