Urodziłam dziecko...

By Gosia - 3/09/2017

Urodziłam dziecko... Już nic mnie w życiu nie czeka - czyli o tym jak niektórzy postrzegają mnie obecnie. 


Decyzja o dziecku nie była spontaniczna. Długo nad tym rozmyślaliśmy, przegadaliśmy wiele wieczorów o tym jakie przyniesie to zmiany w naszym życiu i czy to dobry moment. 
Czy rzeczywiście jest dobry moment? Kiedy należy podjąć decyzję o posiadaniu dziecka żeby nie kolidowało to z naszym aktualnym życiem, planami i marzeniami. Chyba nie ma właściwej chwili. Albo się decydujesz albo nie i tyle w temacie. 
My zawsze chcieliśmy mieć gromadkę dzieci. W mojej głowie tworzyły się obrazy domu pełnego małych stópek, krzyku i śmiechu. Dla mnie decyzja o założeniu rodziny zawsze wiązała się z posiadaniem dzieci i taki mój urok :) 
Kiedy oznajmiliśmy wszem i wobec że spodziewamy się dziecka był ogólny szok ale gratulacje spływały z każdej strony. Niektórzy się dziwili że już, że dopiero rok po ślubie, że nie byliśmy jeszcze w tylu miejscach, że dom w budowie, że kredyt, że.... Dużo było tych że ale jakoś nie specjalnie nas to obchodziło. 
Oczywiście były ciężkie momenty. Ciąża była dla mnie mordęgą. Czułam się strasznie, mogłabym chyba podpisać się pod każdym objawem, który występuje w tym okresie. Trafiło mnie wszystko. Jakby ktoś wycelował we mnie zbiorem z podręcznika. 
Jedyne co mnie ratowało to nastawienie i poczucie humoru. Byłam jak alfa i omega... Tak tak to ja :) 




Często słyszałam po porodzie że Jaś jest taki spokojny, ładnie śpi i mało płacze bo ja w ciąży starałam się nie denerwować...oj denerwowałam się :) byłam jak wściekły pies. Nie, byłam jak wściekły pies, który uciekł że smyczy i połknął tornado. Tak właśnie się czułam i mój mąż pewnie tak mnie wtedy odbierał :) ale starałam się :) 
Kiedy urodził się nasz pierwszy syn był to dla nas nie lada szok. Totalne przewartościowanie życia i tego co jest teraz ważne. Można planować, wyobrażać sobie ten moment ale mimo to nie da się na niego przygotować. Wtedy też przychodzi ta chwila. Przynajmniej ja tak miałam że chciałam przez chwilę poczuć się jak wcześniej. Wyjść z domu, Spotkać się ze znajomymi, wypić kawę z przyjaciółką czy poczytać książkę. Nie chodziło o odcięcie się od dziecka. Zdecydowanie nie. Chciałam się chwalić tym szczęściem przed całym światem. Chciałam o nim opowiadać i czuć że ludzie to rozumieją. No i bum. Okazało się, że dla niektórych przestałam być już interesująca jako osoba. Tak jakby moje życie skończyło się w momencie urodzenia dziecka. 
Pamiętam ten pierwszy raz kiedy 3 tygodnie po porodzie spotkałam się z jedną z moich najlepszych koleżanek. I o dziwo nagle okazało się, że przestałam być zabawna...!? Jak to, ja? Nie ma że mną o czym rozmawiać? Przecież do tej pory buzie nam się nie zamykały a tu zaskoczenie. W 3 tygodnie po porodzie okazało się, że nadal wyglądam tak jakbym była w ciąży, nie mam idealnego make-upu, włosy w nieładzie i to ubranie jakieś takie.... Nie moje.... A no właśnie moje. Taki etap, taki czas i moje prawo do bycia nieidealna , niewyspana, nie najpiękniejszą. Uwagi do wyglądu olałam bo tak mam w zwyczaju... Ale do dzisiaj pamiętam jedno zdanie, które wtedy usłyszałam a wryło mi się bardzo dokładnie. - Już nic cię w życiu nie czeka. Ja mam tyle planów, nowa praca a ty nic. 
Co!!?? Czułam jakbym dostała cegłą po głowie. No niemożliwe. Jak to mnie nic już w życiu nie czeka... 
Tak, dotarło do mnie, że niektórzy tak mnie teraz postrzegają. Urodziła dziecko i na tym jej urok osobisty się zakończył. 
Halo. Ważne ogłoszenie. Zostałam Mamą. Nadal jestem tą samą osoba co kiedyś, może tylko starszą i mam nadzieję mądrzejszą. Ale to nadal ja. Nadal potrafię być zabawna, śmiać się do łez, tańczyć przy muzyce i gadać o głupotach. Nadal można mi się zwierzyć, wyżalić i opowiedzieć o swoich problemach. Nadal mam coś ciekawego do powiedzenia, mam swoje zdanie i rozum. Nie mam w głowie kaszki mannej. 
Urodziłam dziecko, zostałam Mamą i jestem z tego dumna. Tak, mam inne priorytety, tak, jestem na innym etapie życia ale nie przestałam być interesująca dla świata. 
Jeżeli ktoś woli swoje życie, swoją pracę, swoich nowych znajomych... Ok. Czasami za dużo gadam o dzieciach ok. Ale nie będę za to przepraszała. Moje życie wywróciło się do góry nogami ale ja kocham ten diabelski młyn. Będzie mi bardzo miło jak ludzie to zaakceptują i spróbują mnie zrozumieć nie wymazując z pamięci szalonej mnie. A jak nie to cóż. Drogi są różne, nie musimy iść wszyscy tą samą. Mam tylko nadzieję, że kiedyś się one znowu skrzyżują. 























  • Share:

You Might Also Like

4 komentarze

  1. Nie sluchaj innych, zajrzyj w glab swego serca,. Spojrz na meza. To Wy stanowicie rodzine i bedziecie razem zyc. Inni? Coz: jak nie ta to inna kolezanka. Boli, oczywiscie. Czasem do konca zycia ale... najwazniejsze by sie nie poddawac takim komentarzom i samemu nie stac sie komentujacym. Buziol

    OdpowiedzUsuń
  2. Doświadczyłam tego samego. Sporo znajomych nie dzieciatych odsunelo się ode mnie, od nas. Ale to nieważne, bo też wielu nowych znajomych zyskałam. Uściski ��

    OdpowiedzUsuń
  3. E tam, poczekaj aż dziecko dorośnie i ruszaj w świat :D Teraz dopiero zaczyna się życie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno życie po porodzie się zmienia, to towarzyskie również. Jednak nigdy nie oglądałam się w tej kwestii za siebie. Jak komuś nie pasuje to niech nie patrzy i ze mną nie rozmawiać. Ja jestem szczęśliwą mamą i to jest dla mnie najważniejsze. ;)

    OdpowiedzUsuń